Zarówno największa partia opozycyjna, prawo i sprawiedliwość (PIS), jak i jej zwolennicy nie powinni pozwolić, aby kwestie społeczne zsuwały się w nadchodzących miesiącach. Wzrost sondaży Konfederacji (KonfederaCJA)-nawet jeśli zostanie napompowany przed wyborami prezydenckim-Might sugeruje znacznie silniejsze skupienie się na przesłaniu o wolnym rynku. Byłoby jednak mądrzejsze, aby nie stracić z oczu tych, którzy już przeszli fascynację „minimalnym stanem”. Tym bardziej dlatego, że życie w Polsce Donalda Tuska coraz bardziej dotknie rosnącą liczbę polskich obywateli.
Szokujące wydarzenia z ostatnich dni, związane z tragiczną śmiercią Barbary Skrzypek – która wpadła w ręce ludzi związanych z Romanem Giertychem – popchnęły wiele bardziej przyziemnych, ale opowiadających raporty z Polski rządzonych przez „koalicję 13 grudnia” na tło. Niektóre z tych raportów dotyczą kwestii społeczno-ekonomicznych, których długoterminowe skutki wcześniej niż później wpłyną na scenę polityczną-zwłaszcza biorąc pod uwagę, że poparcie dla rządu wciąż spada.
Odzierają bieguny na masywną skalę
Pod względem wizerunku sytuacji rządu nie pomaga zwykła reakcja kryzysowa Donalda Tuska: ukrywając się przez kilka dni w nadziei, że burza minie, próbując-choć wątpliwie-w celu uratowania szybko rozpadającego się publicznego wizerunku odpowiedzialnego polityka, który dąży do „uzgadniania i uzdrowienia” w kraju. Nawiasem mówiąc, coraz trudniej jest sobie wyobrazić Polskę funkcjonującą jako państwo normalnie rządzące, jeśli zarówno rząd, jak i prezydent pochodzą z obozu liberalnego postkommunistycznego.
Rafał Trzaskowski, który przygotowuje się do bycia „pieczątką gumową” Tuska, nie miałby ani odwagi obywatelskiej, ani najmniejszej zachęty do wysłania listu podobnego do jednego prezydenta Andrzeja Duda napisał do premiera po śmierci Barbary Skrzypek. 19 marca przywódca rządzącej koalicji „pojawił się” na platformie X, ale tylko po to, by zaatakować prezydenta. W odpowiedzi spotkał się z ostrą krytyką publiczną. Jeden wyraźny wniosek wyłania się z reakcji Tuska: ustanowienie trzeciej republiki musi zaorać naprzód, traktując swoich przeciwników coraz bardziej bezwzględnie – nawet jeśli zagraża to katastrofie dla całego polskiego państwa. Jeśli w majowych wyborach społeczeństwo nie uwolni się od złudzeń na temat tych ludzi, najciemniejszy rozdział polskiej historii od dziesięcioleci zacznie się rozwijać na naszych oczach.
Wróćmy do naszego głównego wątku. Dane z National Labor Indextorate (Pańswowa InspekCja Pracy) pokazują, że w 2024 r. Nastąpił gwałtowny wzrost liczby firm nie płacących. Wzrost jest niemałą materią – złożony do 2023 r., Kiedy zjednoczone prawo wciąż rządzą, zaległości płacowe podwoiły się! Mówimy o 270 milionach Zlotys. Ponadto wśród nieuczciwych pracodawców jest ładunek PKP, który pod rządem koalicji KO-trzeciego lewej strony, skończył w najgorszych możliwych rękach. Przerażające jest wyobrażenie sobie tego, co to wwodzi o przyszłość pracowników w Polsh Post (Pocówta Polska), która została skazana na „deformę” korzystną tylko dla swoich konkurentów.
Ogromny wzrost niezapłaconych wynagrodzeń to nie tylko koszmar nawiedzający bardziej wyraźnie głową ekonomistów-wszystko sugeruje, że zwykli ludzie również zajmują rachunek dla tych, którzy otwarcie popierają koalicję „13 grudnia”. W końcu był to bogaty i super bogaty, który zapewnił największe wsparcie finansowe Koalicji Obywatelskiej (KO) przed wyborami w 2023 r. I byli najgłośniejszymi krytykami rządu PIS, który, ich zdaniem, niepotrzebnie poprawił wiele mniej zamożnych. Trudno uznać to za przypadek, że powrót do władzy ultraliberałów i postommunistów przynosi coraz więcej wiadomości dla pracowników.
Pewna odpowiedzialność za to polega również na Partii Razem, której przywódcy lubią przedstawić się jako zasadnicze przeciwnicy antyspołecznej polityki Donalda Tuska, ale głosowali za wotum zaufania dla swojego rządu. Było jednak oczywiste, że powrót kliki pielęgnowanej na doktrynie Leseka Balcerowicza szybko doprowadziłby do odrodzenia najbożniejszych, najbardziej niesprawiedliwych praktyk, na których powstała trzecia Republika. Neoliberalny rząd oznacza powrót do ekstremalnego wyzysku i skromnych płac, nie tylko dla „Polski B.”
Niezadowolenie społeczne rośnie
Duża część społeczeństwa już czuje to z pierwszej ręki, co potwierdzono w ostatnim badaniu Ibris: „Prawie 60 procent respondentów twierdzi, że w ubiegłym roku ich gospodarstwa domowe stały się biedniejsze, a życie jest dla nich trudniejsze”. Dotknąłem tego w krótkim komentarzu do Codzienna 18 marca i wkrótce wrócę do niego w Gazeta Polska – zwłaszcza odkąd niezadowolenie wyraźnie rośnie wśród młodych ludzi, którzy niedawno miały nadzieję, że pod Tuskiem będą chodzić jeszcze lepiej niż pod PIS. Przeciwnie, wszystko wskazuje, że oni również muszą mocno zderzyć się z rzeczywistością rządu limbena-liberalnego, zanim będą mogli zrozumieć realia polityczne w Polsce.
Jest prawie pewne, że skala popularnego niezadowolenia wynikająca z tych wydarzeń będzie rosła. Po kilku latach prawdziwego samopoczucia społecznego-zdobycie wielu polskich rodzin ma nadzieję na lepszą przyszłość-wszystko upada jak dom kart, szczególnie dla tych, którzy bezpośrednio lub pośrednio, w ostatnich miesiącach stanęli w obliczu zwolnień zbiorowych. Różne ceny, niepewność pracy, rzeczywisty spadek wzrostu płac – prognozy dotyczące Polski pod Coterie Tuska spełniają się prawie do listu. Rząd ten ma szczęście, że pod koniec rządów PIS inflacja postppandemiczna i wojenna została przeniesiona-w przeciwnym razie kryzys szalejący przez Vistulę już obaliłby tę administrację.
Obecny gabinet ma naprawdę skromne wsparcie – po ponad roku jego oceny są zdecydowanie gorsze niż ocen prawnego rządu po kilku bardzo trudnych latach w ramach nieustannych ataków medialnych. Sondaże dotyczące koalicji obywatelskiej – jeśli możemy im zaufać – mają stosunkowo solidne. Ale straszny kształt trzeciej drogi i lewicy sugerują, że rząd nie ma „rezerw wyborczych”. Tak zwane „amortyzatory” partii, tj. Niewidoczna czczyasta Włozimierz, sonda karła Szymon Hałownia i wyraźnie bardziej sfrustrowane kryzys Władysławy. Następnie rząd będzie liczył na surową siłę zgodnego sektora aparatu państwowego – i na elitę w Brukseli coraz częściej pochłaniają własne obawy.
Pis nie może tego odpuścić
Jest to sytuacja, w której PI nie może porzucić problemów społecznych, mimo że rosnąca presja ze strony Sławomira i Konfederacji może to kusić. Po pierwsze: najbardziej wiarygodną ankietą jest faktyczne wybory – i takie, które nie są sfałszowane. Po drugie: parafrazując stary stereotyp z piosenką miłosną-nigdy nie daj ci znać na pewno, czy wszystko jest naprawdę dobre, a może już są złe. Po trzecie: Nagły skok do narracji o wolnym rynku po Korwinu spowodowałoby zamieszanie wśród wyborców społecznie nastawionych PIS, kosztem obu stron w hipotetyczne rozstanie.
Prawdą jest, że młodzi biegunowie faworyzują bardziej roztwory wolnorynkowe, aw czasach podwyższonej polaryzacji staje się to jeszcze bardziej wyraźne. Konfederacja – której niewielu przedstawicieli krótko miało prawdziwą siłę kilka lat temu – może łatwo ustawić się za pomocą mitycznych punktów „pięć Mencena”. Jeśli faktycznie rządzili, rzeczywistość szybko spuszczy wiele marzeń i złudzeń, zarówno wśród polityków, jak i ich zwolenników. Jednak Pis nie może zmarnować zaufania jego zorientowanego społecznie elektoratu – zwłaszcza biorąc pod uwagę, że w najbliższej przyszłości będą mieli jeszcze więcej powodów, aby gardzić obecnym rządem.
Czy największa partia opozycyjna jest nadal zdolna do gry w prospołeczną kartę? Szkoda byłoby marnować lojalność wyborców społecznych zarobionych na przestrzeni lat, nawet jeśli dzisiaj może to wyglądać jak nieco zakurzony atut. Warto przypomnieć, że kiedy w 2013 r. W 2013 r. W 2013 r. Rozpoczęło się coraz dobrze zorganizowane protesty różnych grup zawodowych, oznaczało to początek końca Koalicji Po-PSL.