To były pierwsze chwile po wydaniu Anny Wojcik. Co usłyszała od swoich dzieci?

„Czekałem na ten moment od ponad 60 dni. Mogłem tylko myśleć o tych dzieciach. Pragnąłem ich dotyku przez dwa miesiące”, powiedziała Anna Wojcik w wywiadzie dla telewizyjnej Republiki, przypominając sobie dzień, w którym została zwolniona z aresztu.

Anna Wojcik, była dyrektor biura premiera pod rządami premiera Mateusza Morawickie’a z kancelarii premiera, była gościem programu telewizyjnego „DzisiaJ” Prowadzona przez Danutę Holeckę.

Były urzędnik został zwolniony z zatrzymania w czwartek. Prokuratura przyniosła presję publiczną i medialną, decydując się na cofnięcie tymczasowego aresztowania nałożonego matce poważnie chorego dziecka. Zamiast tego zastosowano nieobsługowe środki zapobiegawcze, w tym poręczenie finansowe w wysokości 400 000 PLN, które opublikowała Joanna Jenerowicz, prezes Nieleżne Media Foundation.

Przemawiając w telewizji Republika, Wojcik opowiedziała swoje pierwsze chwile po opuszczeniu opieki:

„Gdy tylko mój mąż otrzymał informacje o moim uwolnieniu, wziął nasze dwoje dzieci i wszyscy wskoczyli do samochodu i rzucili się do Katowice. Do matki”

Zaczęła.

„W międzyczasie była rozmowa telefoniczna – baskając się, kiedy przybywają, o ile dalej musieli iść. W większości na linii była cisza. W tle słyszałem, jak dzieci płaczą. Ale to był dźwięk radosnego płaczu. Kiedy przybyły do ​​Katowice, kiedy czwórka z nas porzuciła ramiona wokół siebie, milcząc łzy w naszych oczach przez długi czas,” przez długi czas.

Wojcik opowiadał.

– „Mamusia, wreszcie – powiedział mój syn.„ Mamusia, kocham cię bardziej niż samo życie ”, powiedziała moja córka. Znów były łzy radości. Doświadczyłem wielu radosnych chwil w życiu, ale te łzy zostaną na zawsze. Czekałem na tę chwilę przez ponad 60 dni. Wszystko, o czym mogłem pomyśleć, że moje dzieci. Przez dwa miesiące.

Przyznała się do wywiadu.

Podkreśliła, że ​​„po powrocie do domu, pośród wszystkich euforii, zaczęły się trudne rozmowy”.

„Były to trudne pytania od dzieci – i jeszcze trudniejsze odpowiedzi ode mnie. Dzieci zapytały, dlaczego to musiałem być ja”

Przypomniała sobie.

Zauważyła, że ​​jej dzieci „nie żyją w jakiejś bańce”; „Byli w pełni świadomi tego, co się dzieje – dzięki mediom, nienawiści skierowanej do mnie i informacji, które otrzymali od przyjaciół w szkole. Byli aktualni”.