„Pod koniec maja moja rola w zespole deregulacji dobiegnie końca”, powiedział Rafał Brzoska, przedstawiciel przedsiębiorców w zakresie uproszczenia przepisów. Jego zdaniem polskie zasady faworyzują zagraniczne korporacje bardziej niż firmy krajowe. „Jesteśmy jedynie chętami przepisów narzuconych przez Bruksela, które ograniczają naszą konkurencyjność” – podkreślił szef inpost.
W lutym tego roku premier Donald Tusk poprosił Brzoskę o poprowadzenie grupy zadaniowej do opracowania pakietu propozycji deregulacji. Brzoska zgodził się, a do marca rząd otrzymał już pierwszą transzę środków. Zespół ostatecznie ma nadzieję, że zorganizuje około 400 propozycji usprawnienia przepisów.
Jednak Brzoska oświadczyła teraz, że jego samokontroli „100 dni pracy publicznej” w ramach inicjatywy, którą założył, „Rozpoczamy” („Wecheck”), zakończyło się; Wraca do codziennych obowiązków korporacyjnych.
Co on odkrył?
Stwierdzenie przedsiębiorcy wywołało falę komentarzy online. Użytkownicy i eksperci podejrzewają, że jego wyjście mogą wynikać z tarcia między grupą zadaniową a rządem.
„Premier odwołał w tym tygodniu wydarzenie deregulacyjne. Brzoska ledwo zaczęła i kończy się wcześniej niż planowano”, napisał Grzegorz Wszolek na X.
„Brzoska miał dość pracy dla Tusk. Nie jestem zaskoczony. Prawdopodobnie jest też zmęczony otrzymywaniem notatek społeczności na prawie każdym poście”, zauważył Pawłod Rybicki.
Komentator Grzegorz Burzyński doszedł do wniosku, że Brzoska „dowiedział się, że Bruksela stoi za tym wszystkim”.