Niedawny policyjny nalot na biura Stowarzyszenia Marszu Niepodległości wywołał gwałtowną reakcję ze strony młodych polskich nacjonalistów. Nalot, podobno zarządzony przez prokuraturę, miał na celu domy Roberta Bąkiewicza i Mateusza Marzocha, a następnie skupił się na siedzibie stowarzyszenia. Wywołało to oburzenie wśród młodzieży zgromadzonej na miejscu zdarzenia, która ślubowała bronić Marszu Niepodległości, symbolu polskiego patriotyzmu.
Wezwanie do sprzeciwu wobec działań rządu
Młodzi patrioci wyrazili głębokie zaniepokojenie tym, co postrzegają jako polityczny atak na ich wartości. Zwracając się do Adama Bodnara i Donalda Tuska, wezwali rząd do wycofania się i umożliwienia Marszu Niepodległości. „Nie pozwolimy, aby płomień polskiego patriotyzmu zgasł” – oświadczył jeden z nich, wzywając współobywateli do masowego protestu 11 listopada.
Protestujący postrzegają działania policji jako część szerszej gry politycznej, oskarżając obecny rząd o podważanie konstytucji Polski i ideałów narodowych. „To, czego jesteśmy świadkami, to próba zniszczenia Polski” – argumentował inny mówca, wskazując na wykorzystanie władzy państwowej dla korzyści politycznych. Sytuacja pozostaje napięta, gdy zbliża się marsz 11 listopada.