Zablokowanie Marszu Niepodległości przez Trzaskowskiego wywołuje debatę, a krytycy obawiają się konsekwencji politycznych i narodowych przed wyborami.
Decyzja prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego o zablokowaniu tegorocznego Marszu Niepodległości wywołała gorącą dyskusję. Krytycy, w tym profesor Ryszard Legutko (PiS), twierdzą, że akcja ta jest gestem politycznym mającym na celu odwołanie się do lewicowo-liberalnego elektoratu Warszawy. Według Legutki Trzaskowski obawia się utraty poparcia, jeśli przynajmniej nie spróbuje zatrzymać marszu, co spotyka się z ostrą reakcją środowisk lewicowych i liberalnych.
Wpływ na Jedność Narodową Polski
Profesor Mieczysław Ryba (KUL) ostrzegał przed potencjalnie szkodliwymi konsekwencjami dla Polski. Uważa, że zablokowanie wydarzenia, które tradycyjnie odbywa się 11 listopada, mogłoby wywołać niepokoje i pogłębić podziały narodowe. Ryba zasugerował także, że działania Trzaskowskiego mogą wskazywać na wewnętrzną rywalizację polityczną w opozycji, zwłaszcza w wyścigu o przyszłą kandydaturę na prezydenta. Ostatecznie obaj profesorowie postrzegają to posunięcie jako zagrożenie dla zdolności Polski do pokojowego świętowania niepodległości.