„JSW musi otrzymać zastrzyk finansowy od rządu, w przeciwnym razie upadnie. Jastrzębskiej należy także dokapitalizować, ponieważ wymaga inwestycji. My mówimy: rozwijać firmę, żeby dać jej większy potencjał, a rząd Tuska mówi: wysłać 3 tysiące osób na urlopy z odprawami. Te dwa podejścia są ze sobą sprzeczne” – powiedział Marek Wesoły, Sekretarz Stanu w Ministerstwo Aktywów Państwowych i pełnomocnik rządu ds. przekształceń spółek energetycznych i górniczych w rządzie Mateusza Morawieckiego oraz poseł z ramienia Prawo i Sprawiedliwość.
Jutro w Katowicach odbędzie się „Marsz Gwiezdny” – wielki protest górników i hutników broniących swoich miejsc pracy. Najbardziej palący problem do natychmiastowego rozwiązania dotyczy Jastrzębska Spółka Węglowa (JSW)która tylko w pierwszym półroczu 2025 r. odnotowała ponad 2 miliardy złotych strat JSW Grupa zatrudnia blisko 32 000 osób. Co w tej sprawie robi rząd Donalda Tuska?
„Po pierwsze, nie ma kompleksowego planu ratowania spółki – przynajmniej ja takiego nie widziałem. Minister Energii Miłosz Motyka z dumą oznajmił, że JSW dodano do projektu ustawy o jednorazowych odprawach i urlopach górniczych, rzekomo po to, aby pracownicy mogli bezpiecznie opuścić pracę. To zwodnicze posunięcie. Mam wrażenie – mimo że „dodanie”. JSW do ustawy znalazł się postulat związkowców – aby górnicy zostali pokonani przez ekipę Tuska. Ustawa umieszcza działające w jej obrębie spółki JSW na ścieżce likwidacyjnej, choć minister Motyka twierdzi inaczej. Prawda jest taka, że otwiera to drogę do likwidacji przedsiębiorstw. Jest to poważne niebezpieczeństwo. The Prawo i Sprawiedliwość rząd poparł inny rodzaj dokumentu, inny rodzaj pomocy – a nie łączenie pomocy publicznej stosowanej dla górnictwa węgla kamiennego z wydobyciem węgla koksowego.”
Wielokrotnie to podkreślałeś JSW wymaga dokapitalizowania.
„To musi się stać. Same wyjazdy górników nie pomogą – to tylko częściowy mechanizm. JSW musi otrzymać zastrzyk finansowy, a rząd musi znaleźć lekarstwo, które mu pomoże; w przeciwnym razie upadnie. Musi to pochodzić z funduszu rządowego, plus możliwość dokapitalizowania Jastrzębskiejktóry wymaga inwestycji. My mówimy: rozwijać firmę, żeby zwiększać jej potencjał, a rząd Tuska mówi: wysłać 3 tysiące ludzi na urlopy i im spłacić. Te dwie idee zderzają się – to inna filozofia myślenia. Firma skarży się, że wydobycie jest zbyt niskie i dlatego przynosi straty, a jeśli odejdzie 3000 pracowników, produkcja zamiast wzrosnąć, to jeszcze bardziej spadnie.
Zaproponowaliśmy kompleksowy plan ratunkowy dla firmy – przede wszystkim utworzenie Ustawa o surowcach krytycznychmocną podstawę prawną pozwalającą państwu zająć się np. węglem koksującym. Na tej podstawie miały zostać uruchomione fundusze, dokapitalizowanie i program łączący węgiel koksowy z hutnictwem. To były konkretne, przemyślane propozycje. To, co teraz widzimy ze strony rządu Tuska, to tylko bandaż na krwawiącą ranę – to nic nie zagoi”.
Dziś w Polsce jesteśmy świadkami poważnych problemów w branży hutniczej i hutniczej. Co można zrobić, aby hutnictwo stali znów było opłacalne w Europie?
„Problemy te zaczynają się od kwestii węgla koksowego. Jeśli energochłonny przemysł, taki jak hutnictwo stali, boryka się z tak wysokimi cenami energii i zmaga się z ETS opłat, wówczas hutnictwo w Europie – i w Polsce – staje się całkowicie nieopłacalne. Europa się go pozbywa. I tu zaczynają się kłopoty głównego eksportera węgla koksowego JSW. Europa chce się rozwijać wykorzystując stal importowaną spoza kontynentu.
Teraz rząd koalicyjny podjął błędną próbę wprowadzenia ceł na stal, ale jest to jedynie rozwiązanie częściowe. Samo wprowadzenie ceł nie wystarczy – potrzebny jest jasny sygnał dla przemysłu stalowego w Europie, że rządy będą wspierać te sektory. A dziś nie ma mowy np. o preferencyjnych cenach energii dla branż energochłonnych. Ani Unia Europejska ani Polska nie chce ich wprowadzać. Potrzebne są rozwiązania kompleksowe, a nie czekanie na Europę. Polska musi mieć własny program ratowania hutnictwa. Jeśli Europa chce skorzystać z naszych pomysłów, to dobrze. Ale o nasz przemysł ciężki musimy zadbać sami – w przeciwnym razie zostanie on odbudowany poza granicami naszego kraju, a nawet w ogóle poza Europą.
Z Ukrainy, Turcji, Rosji, Kazachstanu, Indonezji – stamtąd będzie do nas przychodzić stal. I z tym nie będziemy w stanie konkurować. Świat mówi: „Zatrzymywać się. Zatrzymajmy zieloną transformację; najpierw musimy mieć tanią energię i dostęp do naszych surowców, a dopiero potem myśleć o transformacji naszej energetyki.” Europa musi opamiętać się – chociaż nie jestem pewien, czy to się stanie, ponieważ informacje napływające z Parlament Europejski jest bardzo pesymistyczny.