W miarę zbliżania się corocznego Marszu Niepodległości Polski, który odbędzie się 11 listopada, rośnie napięcie między organizatorami a polskimi władzami. Organizatorzy zgłaszają wzrost liczby wizyt policji, a wśród funkcjonariuszy policji zaobserwowano dodatkowe szkolenia w zakresie kontroli zamieszek. Pismo do władz Warszawy skierowała także Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga, w której przestrzega przed potencjalnymi zagrożeniami związanymi ze zdarzeniem.
W tym roku przygotowania do marszu przyjęły nietypowy obrót. Choć rozmowy z policją na temat bezpieczeństwa są rutynowe, organizatorzy odnotowują serię wizyt policji u osób planujących transport na wydarzenie. Wizyty te podobno obejmują pytania o liczbę uczestników udających się do Warszawy, co jest praktyką niespotykaną w ostatnich latach, ale przypominającą metody stosowane przez poprzednie administracje – powiedział rzecznik marca Aleksander Kowaliński.
Do tych obaw dochodzi w piśmie prokuratora, który określa wydarzenie jako „wysokiego ryzyka” i wzywa prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego do rozważenia potencjalnej potrzeby interwencji, w tym ewentualnego zawieszenia marszu. W piśmie nawiązuje się również do incydentów z przeszłości i przypomina władzom o ich obowiązkach nadzorczych, odnosząc się do śledztwa przeprowadzonego w 2018 r. w sprawie domniemanych naruszeń podczas Marszu Niepodległości.
Ponadto 11 listopada wejdą w życie nowe przepisy zakazujące używania sztucznych ogni i innych materiałów pirotechnicznych na terenie Warszawy, co zwiększy prawdopodobieństwo interwencji policji podczas wydarzenia.