Prawie 10 000 hutników, górników, pracowników branży motoryzacyjnej, a nawet pracowników sektora publicznego protestuje dziś w Katowicach w obronie swoich miejsc pracy. To wspólna demonstracja największych w kraju związków zawodowych: „Solidarności”, OPZZ, Forum Związków Zawodowych i „Sierpnia 80”.
„Zostaliśmy zepchnięci na skraj – nasz przemysł jest pod murem i nie mieliśmy innego wyjścia, jak wyjść na ulice. Dziś protestuje cały przemysł ciężki i motoryzacyjny. W każdej chwili mogą zniknąć, a dla tych miejsc pracy nie ma alternatywy”
– powiedział w rozmowie z Dariusz Gierek, zastępca szefa okręgu śląsko-dąbrowskiego „Solidarności”. Niezalezna.pl.
„Przedstawiliśmy rządowi nasze żądania. Ale nie sądzę, żeby to się na tym skończyło – protestów będzie więcej” – powiedział Artur Jacek Wilkoń, wiceprzewodniczący największej w Polsce Federacji Hutników i Metalowców oraz przewodniczący Związku Zawodowego Hutników Łabędy w Gliwicach.
Symboliczny marsz w kształcie gwiazdy
Protestujący maszerowali ulicami Katowic z trzech kierunków – ze Spodka, ulicy Gliwickiej na Załężu i Parku Kościuszki – wszyscy zbiegali się przed Urzędem Wojewódzkim, gdzie odbywa się wspólny wiec w obronie miejsc pracy. Demonstracja przyjęła symboliczną formę „marszu gwiazd”. Uczestnicy skandowali hasła takie jak „Precz z rządem oszustów”, „Ręce precz od śląskich kopalni” czy „Nie bójcie się… Zielonego Ładu”.
Do trwającego protestu przyłączyło się prawie 10 000 osób.
„Zostaliśmy zepchnięci na skraj – nasz przemysł jest pod murem i trzeba było wyjść na ulice. Dziś protestuje cały przemysł ciężki i motoryzacyjny. W każdej chwili mogą zniknąć, a dla tych miejsc pracy nie ma alternatywy”
– powtórzył z frustracją Dariusz Gierek.
„To pokaz naszej siły!”
„Tu, na Śląsku, zawsze potrafiliśmy się zjednoczyć przeciwko złej polityce rządu – zwłaszcza temu rządowi. Dla nas taka mobilizacja jest czymś normalnym. To znak naszej determinacji, jedności i siły – to jest prawdziwa solidarność.
Oczekujemy, że premier Tusk i ten rząd zobaczą, że nie ma sensu z nami walczyć – muszą z nami usiąść i porozmawiać. Aby utrzymać śląski przemysł przy życiu, potrzebne są realne rozwiązania. Jeśli jest tu przemysł, na tym zyskuje gospodarka całego kraju.
A jeśli mamy się dozbrajać – słusznie – to u nas na Śląsku mamy huty, odlewnie i węgiel koksujący. To wszystko jest jednym łańcuchem. Nie możemy pozwolić, aby Zielony Ład pchnął naszą branżę na skraj upadku” – powiedział Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej „Solidarności”.
„Nie tak miało być! Na początku tego roku, kiedy w Warszawie protestowały wszystkie związki zawodowe hut i odlewni w Polsce, nikt z rządu nawet nie wyszedł nam na spotkanie. Teraz jesteśmy – ale jeśli to nie zadziała, to znowu pojedziemy do Warszawy” – oznajmił Rafał Miś, szef „Solidarności” w Hucie „Bankowa” w Dąbrowie Górniczej.
Górnicy z kopalni „Bogdanka” na Lubelszczyźnie przybyli do Katowic z transparentem „Praca i Chleb”.
Choć jest to dochodowa kopalnia, pracownicy boją się o swoje miejsca pracy.
„Dlaczego? Ponieważ jest to najlepsza kopalnia, jaką polski rząd mógłby zamknąć” – z goryczą stwierdził jeden z protestujących.
Wśród demonstrantów jest także wielu pracowników znajdującej się na skraju bankructwa JSW (Jastrzębskiej Spółki Węglowej) oraz kopalni „Bielszowice” Polskiej Grupy Górniczej. Do protestu przyłączyli się także pracownicy służby zdrowia.
„Wspieramy naszych kolegów pracujących w przemyśle ciężkim. Jeśli znikną kopalnie i huty, znikną także usługi publiczne, oświata i służba zdrowia” – powiedziała Danuta Jarosz z „Solidarności” Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w towarzystwie działaczki związkowej Joanny Sińskiej z Sosnowca.
„Polski rząd nic nie robi”
Protestujący sprzeciwiają się przede wszystkim rosnącym cenom energii – będącym ich zdaniem bezpośrednim skutkiem Europejskiego Zielonego Ładu – który ich zdaniem zabija przemysł. W ciągu ostatnich pięciu lat ceny energii dla przemysłu w Polsce wzrosły o 80%.
Konsekwencje są poważne: w ciągu zaledwie ostatniego półtora roku sam polski sektor stalowy stracił 2300 miejsc pracy, a grożą kolejne zamknięcia i zwolnienia.
„Tylko Europa niszczy własną gospodarkę w imię ideologii klimatycznej. Chiny, USA i Indie w dalszym ciągu produkują stal i wydobywają węgiel bez takich obciążeń. UE woli maszerować w szaleństwo Zielonego Ładu” – czytamy w ulotce rozprowadzanej przez protestujących.
„Polski rząd nie robi nic, aby się temu przeciwstawić” – czytamy dalej w ulotce.
Hutnicy żądają od rządu zaprzestania niekontrolowanego importu stali spoza UE i wprowadzenia stałej, preferencyjnej ceny energii dla gałęzi przemysłu energochłonnych – rozwiązanie to jest obecnie wdrażane w Niemczech i innych krajach Europy Zachodniej.
Z kolei polski rząd „nic nie robi i jedynie patrzy, jak polskim hutom grozi wyginięcie”.
Wzywają też Polskę do odrzucenia unijnego Zielonego Ładu, który ich zdaniem zmniejsza konkurencyjność polskiej stali. Każda tona wyprodukowanej stali i każda megawatogodzina zużytej energii elektrycznej niesie ze sobą ogromne koszty narzucone przez unijną politykę klimatyczną.
Kolejne protesty wkrótce
„Przedstawiliśmy rządowi nasze żądania. Ale myślę, że to nie koniec – nie wierzę, że rząd nas wysłucha. Protestów będzie więcej” – zapowiedział Artur Jacek Wilkoń, wiceszef Polskiej Federacji Hutników i Metalowców oraz przewodniczący Związku Hutników Łabędy w Gliwicach.