Mieszkańcy dzielnicy Żerańskiej Warszawa podnoszą alarm nad pogarszającym się stanem wschodzącego parku Żerańskim. To, co miało być zieloną oazą, coraz częściej przypomina plac budowy, a nie przestrzeń do relaksu. Pomimo licznych odwołań skierowanych do Warszaw Greenery Authority i burmistrza Rafała Trzaskowskiego, mieszkańcy twierdzą, że jeszcze nie otrzymali odpowiedzi. Wygląda na to, że burmistrz stolicy, już obojętny na lokalne obawy, może być jeszcze wyżej – ignorując głosy wszystkich biegunów.
„Nasze listy i interwencje stają się bez odpowiedzi, a sytuacja pogarsza się w ciągu tygodnia”, czytamy list wysłany do naszego biura redakcyjnego.
Według mieszkańców podstawowym problemem są resztki pozostawione z dawnej fabryki mieszkaniowej prefabryki. Zamiast usunięcia, jak opisano w planach projektu, gruz jest umieszczony w jednym obszarze i pokryty piaskiem w pozornej próbie go ukrycia. Władze twierdzą, że 300 ton odpadów zostało oczyszczonych, ale pozostaje około 10% – skutecznie tworząc składowisko w centrum rozwoju finansowanego przez publikację.
„Zamiast rozwiązywać ten problem, Warszaw Greeny Authority wprowadza w błąd opinię publiczną. Na oficjalnych rachunkach w mediach społecznościowych publikuje estetyczne zdjęcia małych„ dekoracyjnych kamieni ”, które upamiętniają przemysłową przeszłość. W rzeczywistości masywne konkretne płyty z wystającym zbuntowaniem są rozproszone w całym parku – niebezpieczne i nieistotne”, mieszkańcy. „To, co pokazano online, niewiele przypomina faktycznego stanu parku. Uważamy to jako próbę manipulowania opinią publiczną”.
Pomimo kontrowersji mieszkańcy podkreślają wyjątkowy potencjał parku: Żerański park będzie jedynym parkiem w Warszawie z naturalną linią brzegową, oferując bezpośredni dostęp do kanału Żerańskiego, który prowadzi aż do jeziora Zegrzyńskiego – zbiornika wody, w którym polskie olimpijki trenują. „Niestety, zamiast tworzyć klejnot rekreacji miejskiej, ryzykujemy, że skończy się niebezpiecznym wysypiskiem, który przyniesie wstyd całemu miastu” – ostrzegają.
Mieszkańcy wskazują również na złe planowanie od samego początku. „Po pierwsze, ścieżki spacerowe zostały położone i dopiero wtedy zaczęły próbować ukryć zanieczyszczenia. Takie podejście przemawia do niewłaściwego zarządzania i rażącej nieodpowiedzialności w obsłudze funduszy publicznych” – podsumowują.