Wygląda na to, że publiczny nadawca Polski, TVP, został właśnie podniesiony do statusu strategicznego obiektu. Budynek na Woronicza Street w Warszawie – obecnie należący do firmy w zakresie likwidacji – został wyznaczony jako strona „o szczególnym znaczeniu dla bezpieczeństwa i obrony państwa”. Znaki zabraniające fotografii zostały opublikowane przy wejściu.
„Kolejnym logicznym krokiem jest zakazanie polskim obywatelom dostępu do Wikipedii – podobnie jak w Korei Północnej – ponieważ jest tam zdjęcie siedziby głównej TVP”, powiedział dziennikarz Piotr Lisiewicz Niezalezna.pl. „Szczerze mówiąc, myślę, że Dorota Wysocka-Schnepf powinien zostać również uznany za strategiczny zasób”-dodał sarkastycznie.
Brak zdjęć na likwilowanym TVP
Dzisiaj reporter Telewizja Republika Michał Gwarodyński próbował wejść do budynku TVP na spotkanie na temat nadchodzącej debaty prezydenckiej. Odmówiono mu dostępu. Ochroniarz ogłosił również kamerzysta, wskazując na znaki opublikowane przy bramie.
Nowe znaki – w języku polskim, angielskim, niemieckim, rosyjskim i arabskim – zabraniają fotografii. Najwyraźniej potencjalni szpiedzy muszą być uprzejmie poinformowani w swoich językach ojczystymi, że strzelanie obrazu może zagrozić bezpieczeństwu narodowym.
Uderzone ikony aparatu, rejestratora wideo i telefonu komórkowego wyjaśniają: nawet próba sfotografowania siedziby publicznego nadawcy w likwidacji jest teraz zabronione. Ale w czasach, w których wszyscy noszą smartfon z dostępem do Map Google – a budowanie TVP jest łatwo widoczne pod każdym kątem online – zakaz fotografii wydaje się równie skuteczny, jak próba zwiększenia oglądalności po nielegalnym demontażu mediów publicznych.
W oświadczeniu dla Wirtualne Media biuro prasowe TVP potwierdziło, że obiekt jest obecnie uważany za „szczególnie ważny dla bezpieczeństwa państwa i obrony”. Pozostaje pozostałe pytanie: przed czym dokładnie są te nieistniejące programy telewizyjne publiczne?
„Uważam, że Dorota Wysocka-Schnepf również powinna być wymieniona jako zasób strategiczny”-powtórzył Lisiewicz. „Podczas debaty udowodniła – przynajmniej z perspektywy obecnego rządu – że pasuje do profilu”.
„Zakaz fotografii jest krokiem we właściwym kierunku. Teraz potrzebujemy tylko zakazu filmowania i emisji programów, a Polacy w końcu odetchną z ulgą” – podsumował Lisiewicz. „To jak ta klasyczna scena z Monty Python, w której żołnierz narzeka swojemu dowódcy, że armia ma różnego rodzaju niebezpieczną broń – te, które mogłyby faktycznie zranić ludzi”.