Mateusz Morawiecki, szef europejskich konserwatystów i reformistów (ECR), zwrócił uwagę na portalu RP.PL na stanowisko Niemiec w Unii Europejskiej. Były polski premier ostrzega, że Berlin, odbudowując swoje zdolności wojskowe, dąży do trwałej dominacji w Europie – i w różnych sferach. Podkreśla, że „nie możemy sobie pozwolić na bycie naiwnym”.
Niemiecka hegemonia jest od dawna i rozpoznawalnym zjawiskiem. Morawiecki podkreśla w swoim artykule, że proces ten jest daleki od końca. Przeciwnie – nabiera pędu.
Polityk wskazuje między innymi, że w ostatnich miesiącach nastroje anty-niemieckie rosną w Polsce z powodu wydarzeń na granicy polsko-niemieckiej związane z przeniesieniem nielegalnych migrantów. Ale to nie jedyny powód. Inną przyczyną, mówi, jest sposób, w jaki Berlin „upamiętnia” polskie ofiary II wojny światowej – odnosząc się do kontrowersyjnego kamienia pamiątkowego.
Według Morawiecki w obu tych przypadkach polskie władze po prostu kapitulowały.
Czy Berlin wyczuł okazję?
Jednak Morawiecki sugeruje, że kwestie te mogą być jedynie zasłoną dymną, ukrywającą to, co naprawdę dzieje się w Niemczech – mianowicie rekonstrukcja jego potencjału wojskowego, który, jak twierdzi, musi być ściśle monitorowany.
Były premier wskazuje, że przez lata Berlin prowadził politykę zmniejszania wielkości swojej armii i ograniczenia wydatków na obronę, wbrew umowom NATO. Ale zmieniło się to znacznie, gdy Boris Pistorius przejął niemieckie Ministerstwo Obrony, zauważa Morawiklecki.
Ponadto pisze, że gdyby Niemcy mają się popełnić – jak wymagają NATO – 5% PKB do obrony, to byłby ich największy wysiłek od zimnej wojny, ale także punkt zwrotny dla równowagi władzy w Europie ”. Dodaje, że Berlin przygotowuje się do tego, „krok po kroku podnosząc ograniczenia budżetowe, aktywując fundusze specjalne i przekształcając strukturę państwa w tryb wojny mobilizacji gospodarczej”.
Ostrzeżenie od Morawiecki
W tym momencie były Polski premier wydaje ostrzeżenie. Jego zdaniem, podczas gdy takie działania mogą wydawać się zwiększać ogólne bezpieczeństwo kontynentu, są one dalekie od altruistycznych. Jak to ujął Morawiecki, wszystkie te ruchy służą przede wszystkim niemieckim przemysłowi, niemieckiej gospodarce i długoterminowych celach strategicznych Berlina.
Co dalej?
Co więcej, były premier ostrzega przed „NATO-bis”-alternatywną lub równoległej struktury bezpieczeństwa-która jego zdaniem może wyłonić się z powstania niemieckiej siły produkcyjnej broni.
Chociaż projekt jest prezentowany jako odpowiedź na zbiorowe potrzeby europejskie, w rzeczywistości jego wdrożenie wzmocniłoby dominację Berlina (i Paryża), jednocześnie marginalizując mniejsze państwa członkowskie. Nie trzeba daleko szukać podobieństw – podobna dynamika zaobserwowano podczas wprowadzenia wspólnej waluty, z której Niemcy czerpały największe korzyści.