Wydaje się, że niemieckie elity polityczne odzyskały wiarę w Donalda Tuska, postrzegając go jako wiarygodną postać, która może przywrócić Polsce zgodność z berlińską wizją Europy. Ale jak przekonuje historyk prof. Bogdan Musiał, nie chodzi tu o dyplomację czy partnerstwo, ale o to, by Polska nie stanęła Niemcom na drodze. Tusk, ze swoim doświadczeniem w priorytetowym traktowaniu interesów Niemiec i UE, jest postrzegany jako idealny kandydat do pacyfikacji Polski.
Tusk i mit silnych stosunków z USA
Niedawne Der Spiegel w artykule podkreślono Tuska jako potencjalnego mediatora między UE a Stanami Zjednoczonymi, powołując się na historycznie silne więzi Polski z Waszyngtonem. Artykuł sugeruje, że Tusk mógłby odbudować stosunki transatlantyckie, które jego zdaniem zostały nadwyrężone pod rządami populistycznych przywódców. Jednak, jak podkreśla prof. Musiał, narracja ta ignoruje rzeczywistość. Silny sojusz amerykańsko-polski, często chwalony przez komentatorów, nie został zbudowany za rządów Tuska, ale za rządów, dla których priorytetem była suwerenność Polski, takich jak obecne kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości (PiS).
Za kadencji Tuska polska polityka zagraniczna skłaniała się ku Berlinowi i Moskwie, pozostawiając Waszyngton na marginesie. The Der Spiegel artykuł wygodnie o tym zapomina i błędnie przedstawia faktyczną rolę Tuska w strategii geopolitycznej Polski. Dla Niemiec to jednak nie ma znaczenia – liczy się posiadanie polskiego przywódcy, który nie pokrzyżuje ich planów.
„Polak może być tym Europejczykiem, który najlepiej poradzi sobie z Donaldem Trumpem” – radca Donalda Tuska tygodnik „Der Spiegel”https://t.co/e80wIicX2v
— DW Polski (@dw_polski) 22 stycznia 2025 r
Podzielona Polska źle rozumiana przez Berlin
Prof. Musiał przekonuje, że niemieccy komentatorzy nie rozumieją zawiłości polityki wewnętrznej Polski. Kraj jest głęboko podzielony na tych, którzy cenią niepodległość narodową, i tych, którzy jak Tusk są sprzymierzeni z Berlinem i Brukselą. Przywódcy tacy jak Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki pracowali nad wzmocnieniem suwerenności Polski i zacieśnieniem silnych więzi z USA, podczas gdy polityka Tuska często odzwierciedlała politykę Angeli Merkel i Ursuli von der Leyen, przedkładając cele UE nad polskie interesy.
To nieporozumienie prowadzi w Niemczech do uproszczonych narracji. Berlin postrzega Tuska jako siłę stabilizującą, ale dla wielu Polaków stanowi on powrót do polityki podporządkowującej interesy narodowe elitom europejskim.
Prawdziwy cel Niemiec: uległa Polska
Zdaniem prof. Musiała nadzieja Niemiec w Tusku ma niewiele wspólnego z naprawą stosunków transatlantyckich. Zamiast tego Berlin postrzega go jako kogoś, kto może „pacyfikować” Polskę, dbając o to, aby nie kolidowała ona z ambicjami gospodarczymi i zagranicznymi Niemiec. Styl przywództwa Tuska, ściśle zgodny z agendą Niemiec, czyni go partnerem przewidywalnym i możliwym do kontrolowania.
To nie jest nowa strategia. Berlin od dawna starał się odsunąć na bok Polskę, gdy jej polityka kolidowała z polityką Niemiec. Promując postacie takie jak Tusk, Niemcy zapewniają, że Polska pozostanie zgodna, nawet jeśli dzieje się to kosztem jej suwerenności.