Gdybym miał obstawiać wybory w USA dzisiaj, nadal postawiłbym na Trumpa. Jego rywalka, Kamala Harris, która dostała ogromnego kopa na starcie, nie zdobyła wystarczającej przewagi nad byłym prezydentem, by mieć pewny bufor poparcia. Już niedługo, jeśli nic się nie zmieni, zacznie tracić w sondażach – pisze Tomasz Sakiewicz w „Gazecie Polskiej”.
Podobnie jak w dwóch ostatnich wyborach, o zwycięstwie lub porażce zadecydują tzw. stany wahadłowe, czyli Michigan, Pensylwania i Wisconsin.
Swing states to stany, w których niewielka liczba głosów, rzędu kilkudziesięciu tysięcy, decyduje o głosach elektorskich z całego stanu. Przypomnę, że co najmniej dwa z nich to stany, w których mieszka prawie milion wyborców polskiego pochodzenia. Osiem lat temu Trump pozyskał ich na swoją stronę, obiecując zniesienie wiz dla Polaków, obecność wojsk amerykańskich i pomoc w wyjaśnieniu zamachu smoleńskiego. Dwie z tych obietnic zrealizował w stu procentach, a trzecią częściowo. Niemniej jednak wtedy bardzo mu to pomogło. Czy Trump ma coś podobnego do zaoferowania dzisiaj? Ma – chodzi o kwestię udziału Polski w programie nuklearnym (choćby tylko dzielenia się tą bronią), amnestię dla tych Polaków, którzy przybyli legalnie, ale przez wiele lat pracowali nielegalnie i teraz chcą zostać regularnymi podatnikami, oraz kwestię podwójnego opodatkowania emerytur. Da mu to dziesiątki tysięcy głosów naszych rodaków, co może przechylić szalę zwycięstwa.
Niezależnie od wyniku w USA, świat rządzony przez elity lewicowe wkracza w okres upadku. Ideologia zaczyna przegrywać z twardą rzeczywistością. Pomysły takie jak otwarcie granic dla milionów nielegalnych imigrantów czy obciążenie gospodarki „Zielonym Ładem” sprawiły, że cywilizacja Zachodu stała się mniej wydajna finansowo i pod względem bezpieczeństwa. Dziś konieczne reformy zostaną wymuszone przez zmiany władzy lub same elity lewicowe wcisną hamulec, aby spróbować utrzymać swój obecny status. Zmiany w podziale władzy medialnej już zachodzą. Triumf Elona Muska w mediach społecznościowych, sukcesy w USA dwóch prawicowych stacji telewizyjnych – Fox News i Newsmax – oraz w Polsce, bezprecedensowy sukces TV Republika i kłopoty liberalno-lewicowych mediów (TVN idzie pod młotek, aby uratować grupę Discovery) pokazują, że rynek komunikacji społecznej zmienia się tak samo, jak nastroje wyborców. To dopiero początek. Próby cenzury, nieuczciwej konkurencji itp. ze strony elit lewicowych tego nie zmienią. Co najwyżej jeszcze bardziej zdyskredytuje lewicę. Świat osiągnął punkt zwrotny w przededniu poważnego kryzysu gospodarczego i w obliczu rosnących zagrożeń globalnej wojny. Zmiany nadchodzą, niezależnie od tego, czy ktoś tego chce, czy nie.