Centra integracji cudzoziemców. Protest protestu – czy nazwa zostanie zmieniona?

Minister spraw wewnętrznych i administracji, Tomasz Siemiakak, uważa, że ​​projekt ustanowienia centrów integracyjnych obcokrajowców, który wywołał protesty wśród słupów, wymaga znacznych zmian. „W formie, w której został poczęty, ten model nie ma przyszłości” stwierdził. Jego uwagi sugerują, że rebranding – być może zmiana nazwy – może być w przyszłości.

Proponowane centra integracyjne obcokrajowców-z których 49 jest planowane w całej Polsce-oparte na koncepcji „sklepu z jednym miejscem”. Chodzi o to, aby zapewnić cudzoziemcom dostęp do kompleksowych oficjalnych informacji i usług w jednym miejscu. Wsparcie jest przeznaczone dla cudzoziemców, którzy już legalnie mieszkają w Polsce.

Jednak społeczny sprzeciw wobec tworzenia tych centrów rośnie. Według wicepremiera i ministra obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamisz, inicjatywa CIC powinna zostać przerwana, tak jak to „Prowokuje protesty publiczne i nie spełnia swojej zamierzonej funkcji”.

Zapytany w TVN24, czy podziela pogląd Kosiniaka-Kamasza, minister Siemiaka zauważył, że projekt powstał w ramach poprzedniego rządu. „Uważam, że ta inicjatywa, uruchomiona przez rząd PIS, wymaga fundamentalnych zmian. Jest to szczyt hipokryzji, aby posłowie z PIS protestować przeciwko projektowi, który sami stworzyli” – powiedział. Naciskany na to, czy zgadza się z ministrem obrony, dodał, że „decyzje te powinny pozostawić samorządom lokalnym”.

„Powinniśmy zmienić ich nazwę na centra informacyjne dla obcokrajowców” Siemiaks zasugerował. Więc – czy sprowadzi się to do zmiany imienia?

Jego zdaniem, „Model, który został zaprojektowany, nie ma przyszłości”. Podkreślił jednak „Wsparcie dla biur do głosowania, które służą cudzoziemcom, w tym dostęp do oficjalnych informacji i możliwości uczenia się polskiego, jest czymś, co w pełni popieram”.